Śp. Jacek Toczek

Wieloletni i zasłużony działacz Związku Podhalan w Północnej Ameryce.

 

 Śp. Jacek Toczek

 

W piątek 5 października 2018r. Dom pogrzebowy Damar Kamiński w Justice odwiedziły setki Podhalan i nie tylko, aby po raz ostatni pożegnać Śp. Jacka Toczka, który przeżył 98 lat. Znany poprzednim Zarządom ZPPA, jako miły i sympatyczny

„Baca”, który zawsze szeroko propagował Bacostwo w Związku Podhalan w Ameryce.  

Grzegorz Sarna napisał: „był to baca, który na ziemi Amerykańskiej w latach 70-tych zrobił pierwszego oscypka i ZPPA odznaczyło go za krzewienie kultury Pasterstwa tu za wielkom wodom”

Wśród odwiedzających byli przedstawiciele Związku Podhalan w Północnej Ameryce.

Prezesi: Andrzej Pitoń, Henryk Mikołajczyk, Andrzej Gędlek, prezes Kola Chochołów Stanisław Kruczak, Prezes Koła Witów Józef Giewont, Dyrektor do ZG ZPPA Kola Chochołów Bronisława Maciusiak.

Ks. Jacek Wrona oraz O. Michał Blicharski wygłosili pożegnalne mowy i odmówili modlitwy, muzyka góralska przygrała żałobnie.

Widać było smutek na twarzach odwiedzających, ale również troszkę uśmiechu, bo nie jeden z nas chciały dożyć takiego pięknego wieku w tak dobrym stanie zdrowia i w takiej kondycji.  Kilka pokoleń Podhalan pożegnało Śp. Jacka Toczka naszego

wielkiego podhalańskiego „Bacę” tu w Chicago.

W ceremonii pogrzebowej będzie brał udział wice prezes ZPPA ds. gospodarczych Stanisław Sara, który wraz ze swoim bratem Grzegorzem Sarna prezesem Koła Czarna Góra na pożegnanie przygrają na trombitach Śp. Jackowi, coby mu się tam

lekutko na te Niebiańskie Polany sło posać łowiecki u Pana Boga.

Ja osobiście pamiętam; że na każdej imprezie w Góralskim za dawnych czasów był Jacek Toczek ze swoimi oscypkami, buncem i zyntycą.

Zawsze mnie wołoł:  „Wojtuś podź, sproguj”

Dobrze, że mamy dzisiaj naśladowców tego pięknego kunsztu w Chicago: Bracia Sarna, Stasiu Bobak „Koziar”, Franek Stopka oraz wielu innych.

Nie możemy jednak zapominać o dawnych wielkich działaczach Naszej Organizacji.

 

 

 

Zarząd Główny Związku Podhalan w Północnej Ameryce z prezesem Józefem Cikowskim na czele, Prezesami i Dyrekcją

składa szczere kondolencje na ręce całej rodziny Śp. Jacka Toczka.

Wojciech Dorula Korespondent ZPPA.

Tygodnik Podhalanski

Zmarł Jacek Toczek. Wieloletni działacz Związku Podhalan Północnej Ameryki

W Chicago w wieku 98 lat zmarł Jacek Toczek. Urodził się w Witowie, od 1964 roku mieszkał w USA, gdzie był zasłużonym działaczem ZPPA. Czytelnicy Tygodnika mogli go poznać, gdy w 2009 roku pozował do zdjęcia do kalendarza, który co roku dołączamy do naszej gazety.

W przeszłości aktywny działacz Związku Podhalan w Północnej Ameryce, propagator góralskiej kultury na amerykańskiej ziemi. Był założycielem Koła ZPPA Nr 27 Witów, wciąż pomagał w jego działaniu. Od kilku lat, ze względu na wiek, Jego aktywność w ZPPA zmalała, jednak podhalańska i związkowa idea była mu zawsze bardzo bliska.

Czytelnikom Tygodnika Podhalańskiego znany z kalendarza gazety, kiedy Jego zdjęcie ozdobiło kalendarz (ubrany był w podhalański strój na tle centrum Chicago).

 

Jego zwłoki zostaną wystawione w piątek (5 października) od godziny 3 po południu w Damar Kamiński Funeral Home – 7861 South 88th Ave.  Pogrzeb odbędzie się w sobotę (6 października) o godz. 9: 00 rano w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa przy 8245 W. 111th Street w Palos Hills, skąd zmarły uda się w ostatnią ziemską podróż na cmentarz Zmartwychwstania w Justice.

 

Miłosz Sowa

 

Oto tekst Jurka Jureckiego o zmarłym sprzed 10 lat.

 

Pan Jacek Toczek urodził się w Witowie. Na 19 lat przed II wojną światową. Pochodzący z wielodzietnej rodziny, od małego chłopca pomagał w gazdowskiej robocie. Szybko też został nauczony juhaskiej roboty, z bacami szedł na hale, co lato od czasu jak skończył 10 lat. W czasie wojny, przed wywózką na roboty, w lecie ukrywał się wysoko w górach pasąc przy okazji owce.

Dzisiaj ma 89 lat a z tamtych czasów pamięta spotkania z kurierami tatrzańskimi, partyzantami Ognia a także, kiedy chodził z przemytem na Słowację z „hlinkowcami” księdza Tiso. Opowiadając o latach swojej młodości mówi o prostym, góralskim życiu juhasa i mieszkańca podhalańskiej, zacofanej wtedy wsi.

Do USA wyjechał w 1964 roku na zaproszeni siostry, która w Stanach Zjednoczonych znalazła się niedługo po wojnie. W Polsce zostawił żonę z dwoma córkami, ale dzięki pomocy siostry szybko, bo po roku czasu ściągnął do USA swoją najbliższą rodzinę. Pracował w fabryce wyrobu nici, później w rzeźni, a jeszcze później, jako sprzątacz w biurowcach chicagowskiego downtown. W amerykańskim Związku Podhalan, jak mówi „działał odkąd jego nogi stanęły na amerykańskiej ziemi”.  Najpierw w kole Chochołów, później Odrowąż, Czarny Dunajec a w 1973 był jednym z inicjatorów powstania Koła Nr 27 Witów.

 Znalazł się w pierwszym zarządzie koła na stanowisku wiceprezesa, którą to funkcję pełnił przez długie 23 lata. Był też kapelmistrzem witowiańskiej kapeli. Od początku działalności w ZPPA zasłynął z wyrobu oscypków. Namówił go do tego ówczesny prezes Związku Podhalan Józef Króżel, który też przywiózł mu z Wisconsin odpowiednie mleko. Jego oscypki były, co prawda produkowane na bazie mleka krowiego, ale pan Jacek uważa, że smak oscypka zależy od umiejętności wyrobu a nie rodzaju mleka.  Zapewne wielu Podhalan pamięta go z „Góralskiego Domu” w Chicago gdzie czasami częstował za darmo a czasami sprzedawał swoje oscypki.

 Mówi też, że od początku lat 70 i właściwie aż do dnia dzisiejszego zapotrzebowanie na ten góralski wyrób w USA jest wciąż ogromne. „Ludzie zabijali się o moje oscypki, jakie robiłem na różne uroczystości związkowe” – opowiada z dumą –„Często moje oscypki były, jako „wygrywki” (nagrody) w loteriach fantowych nie tylko na uroczystościach zarządu głównego, ale i poszczególnych, kół, które zamawiali na swoje imprezy. Miałem też zamówienia na przeróżne prywatne uroczystości, wesela, chrzciny, komunie.” Osycpki wyrabiał jeszcze w 2008 roku, teraz już przestał, bo na amerykańskiej ziemi ma wielu naśladowców a i z Polski każdy przyjezdny przywozi „ oscypka oryginalnego”. Jacek Toczek ma na ten temat swoje zdanie, wcale nie uważa, że oscypek polski musi być lepszy od zrobionego tutaj, powtarza jeszcze raz, że smak zależy od umiejętności wyrobu. Bywa jeszcze w Domu Podhalan na związkowych czy też koła Witów uroczystościach.

Ale wiek ma swoje prawa, więc trochę rzadziej udziela się w Związku. Według niego, z tych, których zna, najlepszym prezesem Związku Podhalan był Józef Króżel, bo wybudował nowy, wspaniały „Góralski”. Za dobrego prezesa, z powodu upiększenia tego domu uważa też Henryka Mikołajczyka oraz Andrzeja Pitonia. Według niego, prezes Związku Podhalan w Północnej Ameryce powinien był na etacie, bo wtedy byłyby nie tylko możliwości dokładnego kontrolowania jego działalności, ale też odpowiednich kroków w przypadku stwierdzenia nadużycia czy niegospodarności. Myśli, że Związek Podhalan miał i nadal ma ogromne możliwości pomagania nie tylko góralom w Chicago, ale całej Polonii. „Przydałby się nasz, góralski szpital. Mamy przecież już z naszej, podhalańskiej młodzieży wykształconych lekarzy, mogliby pomóc takim starym ludziom jak ja opiekując się nimi w chorobie w naszym, góralskim „hospitalu.”

Tygodnik Podhalanski